REKLAMA
  1. Rozrywka
  2. Seriale

"Czy boisz się ciemności?" i "Gęsia skórka" , czyli co nas straszyło w dzieciństwie

„Teraz już nie ma takich […] jak kiedyś” - często powtarzany frazes przez starsze pokolenia, które uważają, że obecny świat jest do niczego. Lepsze kreskówki, smaczniejsze lody, bardziej zielona trawa i fajniejsza muzyka. Zapach nostalgii już unosi się w powietrzu, lata 90-te były po prostu najlepsze, a współczesne dzieciaki nie wiedzą, co znaczy dobra zabawa. Gdyby tylko jeszcze po 16 latach można było odpowiedzieć na pytanie - co było lepsze, "Czy boisz się ciemności?" czy "Gęsia skórka?"

31.10.2014
18:22
„Czy boisz się ciemności?” i „Gęsia skórka” , czyli co nas straszyło w dzieciństwie
REKLAMA

To jedno z tych odwiecznych pytań dręczących umysły dzieciaków wychowanych na Dragon Ballu i komiksach z Kaczorem Donaldem. Kategoria wagowa podobna do pytania „czy Vegeta był lepszy od Songo?” albo „po co oglądać nudne Digimony, skoro są Pokemony?”. Przez tyle lat człowiek zaczął już zapominać o takich nic nie znaczących (dziecięcych) problemach, jednak "Czy boisz się ciemności?" ("Are You Afraid of the Dark") i "Gęsia skórka" ("Goosebumps") to seriale, które mogą oglądać także starsi widzowie – przynajmniej ci, którzy lubią kiczowate straszne historyjki. Zatem który kultowy serial z lat 90-tych mógłbym ze szczerego serca polecić?

REKLAMA

Najprostsza odpowiedź to… obydwa, dla niektórych wybieranie między tymi dwoma pozycjami, to jak kłócenie się o to, które lody, waniliowe czy czekoladowe, są lepsze. "Czy boisz się ciemności?" i "Gęsia skórka" to bardzo podobne produkcje, których historia zaczyna się około 19 lat temu. Obydwa seriale były przeznaczone dla niepełnoletniej publiczności, obydwa miały za zadanie zjeżyć włosy na głowie, obydwa powstały w wyniku współpracy kanadyjsko-amerykańskiej i obydwa miały w swojej obsadzie przyszłe gwiazdy telewizji i kina, jak np. Ryan Gosling. Różnice będą zatem głównie dotyczyć opowiadanych historii i ogólnego poziomu realizacji odcinków, których zdążyło się trochę nazbierać. Notabene, "Czy boisz się ciemności?" możecie teraz oglądać legalnie na YouTube.

Stowarzyszenie ciemności vs. R. L. Stine

czy boisz się ciemności serial

"Gęsia skórka" i "Czy boisz się ciemności?" miały być dziecięcymi horrorami, które najmłodsi widzowie mogli oglądać bez opieki dorosłej osoby. Z tego wynikał dosyć podobny format seriali, który przypominał "Strefę mroku" ("The Twilight Zone") lub "Opowieści z krypty" ("Tales from the Crypt") przeznaczone dla pełnoletnich fanów kina grozy. 20-minutowe odcinki wypełnione szybką akcją, jednostajnym tempem budowania napięcia i fabułą pozbawioną jakichkolwiek drastycznych elementów. Historie miały być straszne, ale w granicach rozsądku, przeważnie kończyły się happy endem i kryły w sobie jakiś morał. W przypadku "Czy boisz się ciemności?" mieliśmy do czynienia wielokrotnie z urban legends, zaś odcinki "Gęsiej skórki" były adaptacją książkowych „horrorów” dla dzieci autorstwa R. L. Stine’a.

goosebumps serial

Tutaj pojawia się pierwsza znacząca różnica między tymi produkcjami, sposób narracji. W "Czy boisz się ciemności?" każdy odcinek zaczynał się tak samo, tj. grupa dzieciaków (nazywająca siebie Stowarzyszeniem ciemności) siadała wokół ogniska, po czym któreś z nich zaczynało opowiadać historię przedstawioną widzowi na ekranie telewizora. Z kolei "Gęsia skórka" miała swoje nieregularne cameo od R. L. Stine’a, który na koniec odcinka w krótki i sposób podsumowywał przedstawione wydarzenia. Nie da się ukryć, że Stowarzyszenie ciemności było ciekawszą alternatywą dla znudzonego życiem autora książek. Każdy z członków Stowarzyszenia potrafił wprowadzić w odpowiedni nastrój oraz miał swój sposób opowiadania historii, tzn. dla konkretnej osoby przypisany był konkretny klimat odcinka. Na przykład zawsze najciekawsze wydawały mi się opowieści od Betty Ann, których fabuła była… po prostu dziwna i mniej oczywista oraz przewidywalna od pozostałych.

Strasznie, straszniej

czy boisz się ciemności vs gęsia skórka

Jednak w ogólnym rozrachunku, poziom "Czy boisz się ciemności?" oraz "Gęsiej skorki" był bardzo nierówny. Trafiały się odcinki słabe, średnie i bardzo dobre. Fani "Czy boisz się ciemności?" mają po swojej stronie takie asy jak „The Tale of the Gastly Grinner”, „The Tale of Apartment”, „The Tale of Dollmaker”, „The Tale of Vampire Town” oraz – prześladujący mnie do tej pory – „The Tale of Laughing in the Dark” z klownem w roli głównej. Fani "Gęsiej skórki" zawsze mogą wesprzeć się „Welcome to Dead House”, „The Haunted Mask” i „Night of the Living Dummy”, ale to trochę za mało, żeby wygrać pojedynek.

gęsia skórka the haunted mask

"Gęsia skórka" zwykle bazowała na utartych schematach i w 9 przypadkach na 10 dało się przewidzieć zakończenie odcinka. Postacie – choć dobrze zagrana przez młodocianych aktorów – były raczej kiepsko napisane i płaskie w porównaniu do tych z "Czy boisz się ciemności?". Poza tym, "Czy boisz się ciemności?" przyjmowało różny ton, czasem dramatyczny („The Tale of Apartment”) i przeważnie stroniło od prostej opowieści z duchami i wilkołakami w rolach głównych oraz motywie „poznaj, wystrasz się, uciekaj aby przeżyć” (podobnie jak Strefa mroku), natomiast zakończenie potrafiło wbić w fotel („The Tale of the Super Specs”).

Odcinki "Gęsiej skórki" (poza paroma wyjątkami) u dorosłego widza mogą wywołać śmiech, natomiast "Czy boisz się ciemności?" nawet po latach ogląda się całkiem znośnie. Oczywiście oglądaniu nie towarzysza te same emocje, co kilkanaście lat temu, ale to wciąż całkiem przednia rozrywka, a i niewykluczone, że momentami włos stanie dęba. Obydwie produkcje traciły jednak na wartości, gdy w grę wchodziły efekty specjalne. Znów tym razem bardziej dostanie się "Gęsiej skórce", ponieważ ta znacznie częściej korzystała z masek i strojów potworów, co sprawiało, że serial wydaje się strasznie kiczowaty (ale nie w tym dobrym znaczeniu).

Czołówka śniąca się po nocach

Jeżeli brać pod uwagę wyłącznie czołówki seriali, to bez wątpienia wielkim wygranym jest "Czy boisz się ciemności?". Nawet teraz niepokojąca muzyka z openingu i śmiech dzieci w tle mogą mocno zaniepokoić. Z drugiej strony mamy trochę nijaką czołówkę "Gęsiej skórki", której przesłania do tej pory nie potrafię zrozumieć. R. L. Stine’owi - występującemu na początku – otwiera walizka pełna kartek, które, jak można się domyślić, zawierają strasznie opowiadania. Ok, to jest proste do zrozumienia, ale skąd się bierze to czarne „coś” i dlaczego pod jego wpływem pani z billboardu się starzeje? "Czy boisz się ciemności" od razu wprowadza widza w odpowiedni nastrój, a "Gęsia skórka" potrafi tylko… skonfundować.

REKLAMA

Czar nostalgii

Czy seriale przetrwały próbę czasu? Obawiam się, że nie. Dla współczesnego młodego widza, który nasiąkł internetem i grami +18, "Gęsia skórka" i "Czy boisz się ciemności?" mogą nie być tak interesujące i straszne, jak dla dzieciaków z lat 90-tych. Produkcje te były dobre w swoich czasach, jednak teraz zdążyły się już trochę zestarzeć. Jednakże, do tej pory nie doczekaliśmy żadnego następcy tych serialowych horrorów i wygląda na to, że długo go nie będzie. Nie pozostaje więc nic innego, jak wrócić do starych odcinków i przypomnieć sobie lata dzieciństwa.

REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA