REKLAMA
  1. Rozrywka
  2. Książki

Po remoncie "Sklep potrzeb kulturalnych" wciąż zachwyca

„Sklep Potrzeb Kulturalnych” autorstwa Antoniego Kroha po raz pierwszy czytałem podczas studiów i  była to jedna z tych niewielu lektur, które faktycznie mnie zafascynowały. Z trudem wyrwana wściekłej bibliotekarce, stacjonującej w jakiejś zapomnianej przez Boga dziurze, miała już nigdy nie trafić w moje ręce. Wtem, kilka dni temu odkryłem, że ukazało się jej drugie wydanie - "po remoncie" - i to w dodatku w formie e-booka. No i teraz nie mogę się wam jej nie polecić. 

08.10.2013
14:04
Po remoncie „Sklep potrzeb kulturalnych” wciąż zachwyca
REKLAMA

Po "Sklepie Potrzeb Kulturalnych" oczekiwałem lektury raczej nieciekawej, pisanej ciężkim, naukowym językiem i wypełnionej po brzegi danymi i statystykami. Jakież było moje zaskoczenie, gdy zamiast tego dałem się pochłonąć książce ze wszech miar interesującej, wciągającej i wręcz intrygującej, przepełnionej niewymuszonym humorem i dystansem autora, a w dodatku napisanej wyjątkowo zgrabnie.

REKLAMA

Antoni Kroh większość życia spędził na Podhalu, gdzie trafił jako sześcioletnie dziecko, wskutek dość przykrych kolei losu. Wrócił tam potem, już jako wykształcony etnolog i badacz. „Sklep Potrzeb Kulturalnych” jest zapisem wspomnień z różnych okresów jego życia, dotyczących atmosfery, opowieści, anegdot, historyjek i folkloru tego regionu. A także tego, co najciekawsze i – jak mi się zdaje – najważniejsze: ludzi i realiów, w jakich żyli i żyją. Urzeka ich fenomenalne podejście do życia – prostoduszność (ale nie w znaczeniu pejoratywnym!), szczerość, dystans do rzeczywistości.

owce podhale

Kroh snuje opowieść o dawnym i obecnym Podhalu, ukazując w ten sposób zmiany, jakie w nim zaszły, a także elementy, które pozostały niezmienne. Obala przy tym wiele mitów, które narosły wokół niego. Oto czytelnik dowiaduje się, że kierpce – zdawałoby się oczywisty atrybut Górala – były niewygodne i niepraktyczne, a na domiar wszystkiego symbolizowały biedę. Albo też góralskie „portki”, których mimo całego mistycyzmu, jaki się z nimi wiąże, prawdziwy góral wcale nie musi ich nosić, żeby udowodnić, że nim jest. Dziś zakłada się je często dla celów czysto komercyjnych, związanych z turystyką.

Owa turystyka stanowi zresztą jeden z najważniejszych problemów, jakie porusza autor. Zwyczaje, elementy folkloru, które już, naturalną koleją rzeczy, odeszły, odpadły z kultury Podhala, bywają wciąż praktykowane. Ale tylko na pokaz, dla turystów, spragnionych oglądać na żywo to, o czym kiedyś czytali bądź słyszeli. Wprowadza się pewne elementy, które nigdy nie funkcjonowały, ale które turyści oczekują zobaczyć, zwiedzeni stereotypowym wyobrażeniem. Następuje więc komercjalizacja folkloru, przez co zatraca się gdzieś jego pierwotny, naturalny charakter.

A propos stereotypów – Kroh pokazuje też mechanizm wytworzenia się stereotypowego obrazu Górala – mądrego, bystrego, twardego, silnego itd. Wypływa on z niepełnego poznania mieszkańców regionu podhalańskiego, obcowania tylko z jednostkami, które w ów stereotyp – mniej lub bardziej - się wpasowywały – przewodnikami czy bacami.

Przewodnicy_tatrzanscy
REKLAMA

Nie sposób nie wspomnieć też o tym, jaki wpływ miało to na sztukę ludową. Początkowo najistotniejsze w twórczości ludowej były walory praktyczne, znacząco przeważające nad estetyką. W późniejszym okresie, kiedy zachwycano się nią i podziwiano (bo tak wypadało), ukształtował się nurt neoludowy i doszło do przewartościowania tych dwu elementów. Paradoksalnie, sztuka ludowa stała się wówczas dla ludu - z którego przecież wypływała - niezrozumiała. Stała się więc ona głównie towarem eksportowym, który mimo utraty pierwotnego charakteru, wciąż wzbudzał podziw i zachwycał.

W Bukowinie znajdował się Sklep Potrzeb Kulturalnych, gdzie sprzedawano poradniki rolnicze, przybory szkolne, książki oraz, niekiedy, papier toaletowy, co dość znamiennie pokazuje, jak szerokie może być pojęcie „kultury”. Stąd tytuł. Antoni Kroh napisał książkę o szeroko rozumianej kulturze Podhala i rożnych jej aspektach. Fascynującą i pouczającą książkę. Podczas lektury sam byłem zdumiony tym, jak chętnie po nią sięgam, z jaką przyjemnością czytam kolejne rozdziały i jak byłem rozczarowany faktem, że tak szybko się skończyła. Nie mam niestety możliwości zestawienia pierwszego wydania z wydaniem "po remoncie", ale którekolwiek z nich nie wpadnie wam w ręce - będziecie zadowoleni.

REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA